Strona:Król Cyganerji; Znakomity Gaudissart; Bezwiedni aktorzy.djvu/224

Ta strona została przepisana.

salonu, oraz szacując okiem meble w jadalni, w jaki sposób można taką jak pani kobietę trzymać w takich gratach?...
— Cóż pan chce, Massol nie jest bogaty, czekam aż zostanie ministrem...
— Cóż za szczęśliwy człowiek, wykrzyknął Gazonal wydając westchnienie ze swej prowincjonalnej piersi.
— Brawo! pomyślała w duchu aktorka, będę miała nowe meble, będę mogła rywalizować z Karabiną!
— I cóż, drogie dziecko, będziesz u Karabiny dziś wieczór, nieprawdaż? Kolacyjka, lancknecht...
— Czy pan będzie? rzekła uprzejmie i naiwnie Jenny Cadine.
— Owszem, pani, odparł Gazonal, olśniony szybkim sukcesem.
— Ale i Massol będzie, dodał Bixiou.
— A cóż to szkodzi? odparła Jenny. Ale chodźcie, moje chłopczyki, muszę być w teatrze.
Gazonal sprowadził aktorkę do powozu, i uścisnął jej ręce tak czule że Jenny strzepnęła palcami i rzekła: „Panie, ja nie wygrałam rąk na loterji.“
Znalazłszy się w dorożce, Gazonal zaczął ściskać karykaturzystę, wołając: „Wzięła się! z pana djabelny hultaj.. “
— Kobiety tak mówią, odparł Bixiou.
O wpół do dwunastej, po teatrze, dorożka