Ta strona została przepisana.
cić mego adwokata, oparł Gazonal. Panna Jenny Cadine ma odemnie weksli na więcj niż wogóle posiadam...
— To fakt, że Cadine jest nieco droga, ale...
— Och, użyłem za swoje pieniądze, odparł Gazonal. Ha! co za kobieta!... Dalibóg, prowincja nie może walczyć z Paryżem, wstępuję do Trapistów.
— Brawo! rzekł Bixiou, widzę żeś pan zmądrzał. Uznajesz majestat stolicy!
— I kapitału! wykrzyknął Leon, podając Gazonalowi jego weksle.
Gazonal spoglądał na papiery z ogłupiałą miną.
— Nie powiesz, że nie znamy się na gościnności. Oświeciliśmy pana, ocalili z nędzy, uraczyli i.. zabawili, rzekł Bixiou.
— I to gratis, dodał Leon, czyniąc gest uliczników kiedy chcą wyrazić akt ściągania.
Paryż, listopad 1845.