Strona:Król Cyganerji; Znakomity Gaudissart; Bezwiedni aktorzy.djvu/39

Ta strona została przepisana.

każdemu wylewać swoje radości, troski, zgryzoty, nadzieje i dzielić się swemi odkryciami. Nie wykraczało się poza to. Zdarzyło się w Cyganerji, że incognito danej osoby zdradzało się przypadkiem: natychmiast, jednozgodną umową, przestawało się o niej mówić. Fakt ten może świadczyć, jak dalece młodość ma zmysł prawdziwej delikatności. Snąć ludzie wybrani mają wszyscy nadzwyczajne poczucie owych granic, przy których winny się zatrzymać żarty oraz ten bezlik rzeczy francuskich, określony żołnierskiem słowem blaga: słowem, które, miejmy nadzieję, zostanie wyrzucone po za nawias języka, ale które jedynie zdolne jest oddać ducha Cyganerji!
Żartowaliśmy tedy często na temat Klaudyny i hrabiego. Ot, takie sobie niewinne: „A cóż tam Klaudyna? — A twoja Klaudyna? — Wciąż Klaudyna?“ śpiewano na nutę „Wciąż Gessler“ Rossiniego etc.
— Życzę wam. jak wam dobrze życzę, podobnej kochanki, rzeki raz Le Palferine. Niema na świecie charta, jamnika, psa, któregoby można porównać, z nią co do łagodności, oddania, bezwzględnej czułości. Bywają chwile, że sobie robię wymówki, że sam sobie wyrzucani moją twardość. Klaudyna słucha mnie z uległością świętej. Przychodzi, ja ją odprawiam: odchodzi, nie płacze aż w podwórzu. Nic chcę jej przez tydzień, naznaczam jej przyszły wtorek, o pewnej