Strona:Król Cyganerji; Znakomity Gaudissart; Bezwiedni aktorzy.djvu/40

Ta strona została przepisana.

godzinie, niechby było o północy czy o szóstej rano, o dziesiątej czy o piątej, o najniewygodniejszej porze, śniadania, obiadu, wstawania, spania... Och! przyjdzie, piękna, wystrojona, urocza, o naznaczonej godzinie, punktualnie. I ma męża! I jest wpleciona w krąg obowiązków i porządku domowego. Podstępy, sposoby, jakie musi wynajdywać, aby się dostroić do moich kaprysów, nas samych wprawiłyby w kłopot!... Nic jej nie znuży, zaciekła się! Powiadam jej, że to już nie miłość, ale upór. Pisze do mnie codzień, nie czytam jej listów, spostrzegła to i pisze dalej! Ot, tu jest dwieście listów w tej szkatułce. Prosi mnie, abym codzień brał jeden jej list do obtarcia brzytwy i spełniam jej wolę! Wierzy, i słusznie, że widok jej pisma przypomina, mi ją..
Mówiąc to wszystko, La Palferine ubierał się. Wziąłem list, który miał właśnie zniszczyć, przeczytałem i zachowałem bez przeszkód z jego strony. Oto ten list, bo, jak przyrzekłem, odnalazłem go.
„I cóż, drogi mój, czy rad jesteś ze mnie? Nie poprosiłam cię o tę rękę, którą tak łatwo byłoby ci dać i którą tak pragnęłam przycisnąć do mego serca, do moich warg. Nie, nie poprosiłam cię o nią, nadto się lękam znudzić się. Czy wiesz? mimo że czuję bardzo boleśnie, że moje postępki są ci zupełnie obojętne, mimo to robię się bardzo trwożliwa w postępowaniu. Kobieta, która należy do ciebie, z jakiegobądź tytułu i mimo że