Strona:Król Cyganerji; Znakomity Gaudissart; Bezwiedni aktorzy.djvu/47

Ta strona została przepisana.

— A teraz, powiadał nam jednego dnia La Palferine, co począć, aby się pozbyć Klaudyny?
— Ależ ona cię nie krępuje w niczem, zostawia ci zupełną swobodę.
— To prawda, rzeki La Palferine, ale ja nie chcę, aby w mojem życiu było coś, co się w nie wcisnęło bez mego zezwolenia.
Od tego dnia zaczął dręczyć Klaudynę. Brzydzi się (powiadał) w najwyższym stopniu mieszczką, kobietą bez nazwiska; trzeba mu bezwarunkowo kobiety utytułowanej. Zrobiła postępy, to prawda, ubiera się tak jak najwytworniejsze damy, zdołała uszlachetnić swój chód, chodzi z anielskim wdziękiem, nieporównanie, ale to nie dosyć. Te pochwały sprawiały, że Klaudyna łykała wszystko.
— A więc, rzekł jej jednego dnia La Palferine, jeżeli chcesz koniecznie być kochanką hrabiego La Palferine biednego, bez grosza, bez przyszłości, powinnaś go bodaj godnie reprezentować. Powinnaś mieć powóz, lokajów, Liberję, tytuł. Daj mi wszystkie rozkosze próżności, których nie mogę mieć przez samego siebie. Kobieta, którą zaszczycam niemi względami, nie powinna nigdy chodzić piechotą, jeżeli ją ochlapią błotem, to mnie boli: ja mam taką naturę! Moją kobietę powinien podziwiać cały Pa-