Strona:Król Cyganerji; Znakomity Gaudissart; Bezwiedni aktorzy.djvu/61

Ta strona została przepisana.

ona chce wyjść. Rzuca ci na łeb argumenty, oskarżenia, dowodzenia, potwarze, słowa takie, że można oszaleć! Cnota, to ich fantazja! (mówi) Łajdactwo to nasza fantazja! Spiorunujesz taką słowem, które jej przetnie wszystkie te brednie, milczy i patrzy na ciebie tak, jakbyś był zdechłym psem. Moje szczęście? proste pantoflarstwo, uległość psa podwórzowego. Za drogo mi sprzedaje to trochę co mi daje. Do djabła z tem! Zostawię jej wszystko, i ucieknę gdzie na jakie poddasze. Och, poddasze i wolność! Od pięciu lat nie mogę robić tego co chcę!
Zamiast iść uprzedzić przyjaciół, Cursy biegał po bulwarze od ulicy de Richelieu aż do ulicy Mont-Blanc, wyrzucając z siebie najgwałtowniejsze klątwy i najkomiczniejsze rozpacze, ten paroksyzm gniewu na ulicy stanowił kontrast ze spokojem jego w domu. Ta przechadzka pomogła mu ukoić rozdygotane nerwy i burzę szalejącą w duszy. Około drugiej, wykrzyknął nagłe:
— Te przeklęte baby nie wiedzą same czego chcą. Daję głowę, gdybym wrócił do domu powiedzieć jej, że uprzedziłem przyjaciół i że idziemy na obiad do Rocher-d e-Cancale, jużby się jej to nie podobało, mimo że sama to zaproponowała. Ale, dodał, z pewnością zabrała się z domu. Może pod tem wszystkiem kryje się schadzka z jakim chłystkiem? Nie, ona kocha mnie w gruncie!