Strona:Król Cyganerji; Znakomity Gaudissart; Bezwiedni aktorzy.djvu/62

Ta strona została przepisana.

„Ach, pani, rzekł Natan spoglądając żartobliwie na margrabinę, która uśmiechnęła się mimowoli, jedynie kobiety i prorocy umieją robić użytek z Wiary!
„Du Bruel, ciągnął, sprowadził mnie z powrotem do domu; szliśmy wolno. Była trzecia. Nim wszedł na górę, ujrzał ruch w kuchni; zagląda, widzi przygotowania, i spoziera na mnie, wypytując kucharkę.
— Pani zamówiła obiad, odparła kucharka, ubrała się, kazała sprowadzić powóz, następnie zmieniła zamiar, odprawiła powóz, zamawiając go na wieczór do teatru.
— No i cóż, wykrzyknął du Bruel, nie mówiłem?
Weszliśmy pocichutku do mieszkania. Nikogo. Idąc z salonu do salonu, przybyliśmy aż do buduaru, gdzie zastaliśmy Tulję płaczącą. Otarła spokojnie łzy i rzekła:
— Poślij do Roche-de-Cancale słówko, aby uprzedzić twoich gości, że obiad bodzie tutaj.
Miała tualetę taką, jakiej żadna aktorka nie umie obmyślić: wykwintną, harmonijną, skrojoną poprostu, materjały w dobrym smaku, ani za drogie, ani zbyt pospolite, nic uderzającego, nic przesadnego: słowo, które, ku zadowoleniu głupców, zastąpiono słowem artystyczny. Wyglądała na kobietę z najlepszego towarzystwa. W trzydziestym siódmym roku,