Strona:Król Cyganerji; Znakomity Gaudissart; Bezwiedni aktorzy.djvu/63

Ta strona została przepisana.

Tulja znajdowała się w fazie urody, która u Francuzki jest najpiękniejszą fazą. Słynny owal jej twarzy był w tej chwili niebiańsko blady; zdjęła kapelusz, widziałem lekki puszek, łagodzący, niby puch brzoskwini, już i tak delikatny zarys policzków. Główka jej, ujęta w dwa grona blond włosów, miały melancholijny wdzięk. Szare lśniące oczy skąpane były w oparzę łez. Cienki nos, godny najpiękniejszej rzymskiej kamei, z drgającemi nozdrzami, buzia dziecinna jeszcze, królewska szyja o wzdętych nieco żyłach, broda zaczerwieniona w tej chwili jakaś tajemna, zgryzotą, różowo uszka, ręce drżące w rękawiczkach, wszystko zdradzało gwałtowne wzruszenie. Była wspaniała. Jednam słowem zmiażdżyła du Bruela. Objęła nas owem spojrzeniem kotki, przenikliwym. nieprzeniknionem, które posiadają jedynie damy z wielkiego świata i aktorki, puczem podała du Bruelowi rękę.
— Mój poczciwy, skoro tylko poszedłeś, robiłam sobie straszne wyrzuty. Obwiniałam samą siebie o niewdzięczność, mówiłam sobie, że byłam bardzo niedobra. (Prawda, że byłam niedobra? zwróciła się do mnie). Czemu nie miałbyś przyjąć swych przyjaciół? Czy nie jesteś u siebie? Chcesz znać sekret tego wszystkiego? Więc tak, ja się boję, że ty mnie nie kochasz. Słowem, wahałam się między skruchą a wstydem ustąpienia; ale przeczytałam dzienniki, zo-