Strona:Król Cyganerji; Znakomity Gaudissart; Bezwiedni aktorzy.djvu/65

Ta strona została przepisana.

sarz nie dojrzał cierpienia zagrzebanego w sercu żony.
— Tak, mój drogi, mówił do mnie, oto życie: sprzeczności, kontrasty!
— Zwłaszcza kiedy to nie jest komedją, odparłem.
— Oczywiście, rzekł. Ale bez tych gwałtownych wzruszeń, człowiek umarłby z nudów! Och, ta kobieta ma dar potrząsania mną.
Po obiedzie poszliśmy do Varietes, ale przed wyjściem wśliznąłem się do pokoju du Bruela, i wziąłem ze stołu, z pomiędzy ważnych papierów, numer Drobnych ogłoszeń, gdzie znajdowało się urzędowe stwierdzenie kupna pałacyku du Bruela. Kiedy czytałem te słowa, które uderzyły mój wzrok niby błysk światła: „Na wniosek Jana Franciszka du Bruel oraz Klaudyny Chaffaroux jego malżonki“... wszystko stało mi się jasnem. Ująłem ramię Klaudyny i umyślnie puściłem wszystkich naprzód. Skorośmy zostali sami, rzekłem:
— Gdybym był La Palferinem, nigdy nie chybiłbym schadzki!
Położyła poważnie palec na ustach, i zeszła przyciskając moje ramię. Spoglądała na mnie z pewną przyjemnością, na myśl że znam La Palferine’a. Czy wie pani, jaka była jej pierwsza myśl? Chciała ze mnie zrobić swojego szpiega, ale zbyłem ją żartobliwą gwarą Cyganerii. W miesiąc później, kiedyśmy wychodzili z premje-