Strona:Król Cyganerji; Znakomity Gaudissart; Bezwiedni aktorzy.djvu/67

Ta strona została przepisana.

Natychmiast du Bruel zaczął przepraszać, prawić czułości, nie odpowiadała nic. Wziął ją za ręce, były lodowate, były jak ręce umarłej. Zgaduje pani, że Tulja cudownie umiała grać tę rolę „trupa“, którą grają kobiety, aby dowieść człowiekowi że odmawiają wszelkiego udziału, że mu odbierają swoją duszę, ducha, życie, i że poddają się przemocy jak pociągowe zwierzę. Niema rzeczy, któraby skuteczniej doprowadzała do rozpaczy zakochanego człowieka niż ten manewr. Sposobu tego mogą wszakże kobiety używać tylko z tymi, którzy je ubóstwiają.
— Jak pan myśli, ozwała się do mnie z wyrazem najwyższej pogardy, czy który hrabia rzuciłby kobiecie podobną zniewagę, nawet gdyby to myślał? Na moje nieszczęście, ja żyłam z książętami, z ambasadorami, z wielkimi panami i znam ich manjery. Jak takie rzeczy brzydzą człowiekowi mieszczaństwo! Ostatecznie, fabrykant wodwilów to nie jest ani Rastignac, ani Rhetore...
Du Bruel mienił się. W dwa dni później, spotkaliśmy się w foyer w Operze: chodziliśmy chwilę razem, rozmowa zeszła na Tulję.
— Nie bierz na serjo, rzekł, owych szaleństw, które wyprawiałem wtedy na ulicy, ja jestem porywczy.
Przez dwie zimy bywałem u du Bruela dosyć często i śledziłem uważnie manewry Klaudyny. Dostała wspaniały ekwipaż, a du Bruel