Strona:Król Cyganerji; Znakomity Gaudissart; Bezwiedni aktorzy.djvu/84

Ta strona została przepisana.

czny“? To też urząd podatkowy odkrył podatek intelektualny, umilał doskonale wymierzyć pole anonsów, sporządzić kataster prospektów i odważyć myśl przy ulicy de la Paix w urzędzie stemplowym. Stając się przedmiotem eksploatacji, inteligencja i jej produkty musiały oczywiście dostroić się do sposobów używanych przy eksploatacji rękodzielniczej. Zatem, myśli poczęte przy kieliszku, w mózgu owych kilku Paryżan, napozór wiodących życie próżniacze, ale wydających bitwy intelektualne przy butelce lub przy pieczystem, dostawały się, nazajutrz po swoich mózgowych narodzinach, w ręce komiwojażerów. Oni to mieli doręczać wedle adresów, urbi et orbi, w Paryżu i na prowincji, pieczoną słoninkę anonsów i prospektów, za pomocą których chwyta się w pułapkę owego prowincjonalnego szczura, zwanego to abonentem, to akcjonarjuszem, to członkiem korespondentem, czasami udziałowcem lub protektorem, ale zawsze dudkiem.
— Jestem dudek! — powiedział sobie niejeden biedny prowincjał, znęcony próżnością „stworzenia“ czegoś, kiedy w rezultacie ujrzał, iż pogrzebał swoich tysiąc lub półtora tysiąca franków.
— Abonenci to dudki, które nie chcą zrozumieć, iż, aby się posuwać naprzód w królestwie ducha, trzeba więcej pieniędzy, niż aby