Strona:Król Cyganerji; Znakomity Gaudissart; Bezwiedni aktorzy.djvu/87

Ta strona została przepisana.

miłego Graudissarta do swoich biur i zaproponowały mu po dziesięć franków od abonenta, o ile dostawi ich tysiąc, a pięć franków, jeżeli złowi tylko pięciuset. Ponieważ „robota w dzienniku politycznym“ nie szkodziła w niczem, „robocie w ubezpieczeniach“, dobili targu. Bądź co bądź, Gaudissart zażądał 500 franków odszkodowania. za tydzień przez który musiał się obznajmiać z nauką Saint-Simona, podnosząc olbrzymi wysiłek pamięci i inteligencji, konieczny dla gruntownego wystudjowania tego „artykułu“, aby móc o nim rozprawiać należycie, i, jak mówił, „aby się nie wsypać“. Od republikanów nie żądał nic. Po pierwsze, skłaniał się ku ideom republikańskim, jedynym, które, wedle komiwojażerskiej filozofji, zdolne są stworzyć racjonalną równość;powtóre Gaudissart maczał niegdyś palce w sprzysiężeniu francuskich carbonari; uwięziono go, ale wypuszczono dla braku dowodów: wreszcie (tak oświadczył przedsiębiorcy dziennika) od dni Lipcowych zapuścił wąsy, trzeba mu tedy było jedynie kaszkietu i ostróg, aby reprezentować republikę. Przez cały tydzień biegał zatem saint-simonizować się rano w „Globie“, wieczorem zaś śpieszył do Towarzystwa Ubezpieczeń uczyć się subtelności języka finansów. Zdolności i pamięć miał tak zadziwiające. iż około 15 kwietnia, w epoce, gdy co roku rozpoczynał pierwszą kampanję, gotów był do podróży. Dwa wielkie domy handlowe, przerazo-