Strona:Król Cyganerji; Znakomity Gaudissart; Bezwiedni aktorzy.djvu/91

Ta strona została przepisana.

dając na gładki grzbiet kwiaciarki — zostanę akcjonarjuszem dzienników, jak Finot, jeden z moich przyjaciół, syn kapelusznika, który ma teraz trzydzieści tysięcy renty i będzie kiedyś Parem Francji! Kiedy się pomyśli, że ten mały Popinot!... Och, mój Boże, zapominam ci powiedzieć, że pana Popinot mianowano wczoraj ministrem handlu... Czemu ja nie miałbym mieć ambicji? Hehe! wypatrzyłbym prędko wszystkie ich figielki i mógłbym zostać ministrem, i to tęgim! Ot, posłuchaj:
„Panowie, rzekł ujmując poręcz fotelu i przybierając pozę, prasa nie jest ani narzędziem ani handlem. Z punktu widzenia politycznego prasa jest instytucją. Otóż naszym cholernym obowiązkiem jest patrzeć na rzeczy z punktu widzenia politycznego, zatem... (Nabrał oddechu). — Zatem musimy rozważyć, czy jest pożyteczna czy szkodliwa, czy ją trzeba popierać czy zwalczać, czy powinna być opodatkowana, czy wolna: doniosłe kwestje! Nie sądzę, abym nadużył czasu, zawsze tak szacownego, tej Izby, rozważając ten artykuł i ukazując panom jego kondycje. Idziemy do przepaści. To pewna, że prawa nie są «konfekcjonowane tak jak należy...
— Hę? — rzekł, spoglądając na Jenny. — Wszyscy mówcy ślą Francję do przepaści; albo też mówią o Rydwanie Państwa, o burzach i horyzontach politycznych. Czyż ja nie znam wszystkich kawałów? Znam sekret każdej branży. A