Strona:Król Lir (William Shakespeare) 016.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.
W najwyższą władzę, moc i przywileje
Majestatowi służące. — Co do nas,
Przy zachowaniu sobie stu rycerzy,
Na waszym żołdzie być mających, u was
Przebywać będziem koleją co miesiąc,
Warujem sobie tylko tytuł króla
I przynależne nam względy; ster rządu,
Intraty, wszelkie atrybucye władzy
Do was należą, kochani synowie;
Tym końcem między siebie rozpołówcie
To złote godło.
Kent. Wielkomyślny Lirze,
Któregom zawsze wielbił, jako króla,
Kochał, jak ojca, słuchał, jako pana,
I jak patrona w modłach mych wymieniał...
Król Lir. Łuk naciągnięty, chroń się przed pociskiem.
Kent. Niech padnie, choćby grot ugrzązł mi w sercu!
Niechaj Kent będzie grubianinem, kiedy
Lir jest szaleńcem! Co chcesz czynić, starcze?
Czy myślisz, że się obowiązek zlęknie
Otworzyć usta, kiedy się potęga
Gnie ku pochlebstwu? Honor nakazuje
Otwartość, kiedy majestat drwi głową.
Cofnij twe słowo i lepszym rozmysłem
Sprostuj ten zdrożny pośpiech. Gardło moje
Dam na porękę mojego twierdzenia,
Że cię najmłodsza córka mniej nie kocha;
Ni braknie uczuć tym, których głos słaby
Nie wtórzy próżnym dżwiękom.
Król Lir. Przestań, Kencie,
Jeśli ci życie miłe.
Kent. Życie moje
Zawszem uważał tylko jako zakład
Do postawienia przeciw twoim wrogom;
Nie lękam się je stracić, skoro idzie
O twoje dobro.
Król Lir. Usuń się z mych oczu!
Kent. Patrz lepiej, Lirze, i daj mi pozostać
Rzetelnym oczu twoich drogowskazem.
Król Lir. Na Apollina!...
Kent. Apollo jest świadkiem,
Że bogów swoich wzywasz nadaremnie.