Strona:Król Lir (William Shakespeare) 021.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.
Kto zły, ten nigdy długo cnót nie uda;
Życzę wam szczęścia.
Król francuski.Pójdź, moja Kordelio.
(Wychodzi z Kordelią i orszakiem swoim).
Goneryla. Nie o małej rzeczy mam z tobą do pomówienia, siostro: z blizka się ona tyczy nas obudwóch. Ojciec nasz zamierza, jak się zdaje, dziś wieczorem wyjechać.
Regana. Nie inaczej i to do ciebie; na drugi miesiąc zjedzie do nas.
Goneryla. Widzisz sama, jak się stał kapryśnym na starość; niemałośmy mieli sposobności do przekonania się o tem: on zawsze kochał naszą siostrę najbardziej, a z jak niedorzeczną surowością ją odepchnął, byłyśmy tego świadkami.
Regana. To ułomność wieku; ale on nigdy nie wiedział dobrze, czego chce.
Goneryla. Przy całej sile i czerstwości władz był popędliwym, trzeba nam więc być przygotowanemi na to, że będziemy musiały znosić nie tylko złe z dawna zakorzenionych przywyknień, ale i wybryki dziwactw, jakie zgryźliwa i tetryczna starość z sobą przywodzi.
Regana. W przystępie jego widzi-mi–się łatwo nam może przyjść na taką dolę, jak wygnanemu Kentowi.
Goneryla. Podobnie przyjemnych pożegnań, jak przy rozstaniu się z królem francuskim, będziemy miały więcej; trzymajmyż się za ręce. Jeżeli nasz ojciec zechce się utrzymywać przy powadze, z takiem jak dotąd usposobieniem, to owo ustąpienie nam władzy obróci się na naszą niekorzyść.
Regana. Weźmy to pod bliższą rozwagę.
Goneryla. Trzeba nam coś przedsięwziąć, i to póki żelazo gorące.(Wychodzą).


SCENA II.
W zamku hrabiego Glostera.
(Wchodzi Edmund z listem w ręku).


Edmund. Naturo, tyś mi bóstwem, twemu tylko
Ulegam prawu. Dlaczegoż mam znosić
Plagę zwyczaju i dać się potulnie
Fantazyi ludów wydziedziczać, przeto