Strona:Król Lir (William Shakespeare) 053.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.
Król Lir.Biada tobie,
O, moje serce! moje wrzące serce!
Ale siedź cicho!
Błazen. Gadasz do serca, wujaszku, jak owa kucharka do węgorzy, kiedy je żywcem w pasztet włożyła; uderzyła je po łbach kijem i zawołała: »siedźcie cicho, figlarze!« Rodzonym jej bratem był ten, co to, jedynie przez dobroć serca, siano swym koniom masłem posmarował.
 (Wchodzą: książę Konwalii, Regana, Gloster i orszak).
Król Lir. Dzień dobry wam obojgu.
Ks. Kornwalii.Cześć Wam, Panie.
(Zdejmują dyby z Kenta).
Regana. Miło mi Waszą Wysokość oglądać.
Król Lir. Tak sądzę; sądzić tak, mam nie zły powód;
Gdyby inaczej było, wziąłbym rozwód
Z grobem twej matki, któryby pokrywał
Cudzołożnicę. (Do Kenta). A! jesteś już wolny;
O tem na potem. Ladaco masz siostrę,
Moja Regano, wraziła mi ona
Ząb niewdzięczności w serce, jak szpon sępa,
Nie wydam tego w słowach; nie uwierzysz,
Jak jej przewrotny umysł... O, Regano!
Regana. Miarkujcie, Panie, swą porywczość. Tuszę,
Żeście wy raczej mniej zdolni ocenić
Jej wnętrzną wartość, niż ona uchybić
Swym obowiązkom.
Król Lir.Hę? jak to rozumiesz?
Regana. Nie mogę myśleć, aby moja siostra
W najmniejszej części miała wyjść ze szranków
Swej powinności. Jeżeli, przypuszczam,
Chciała ukrócić niesforną swawolę
Twego orszaku, Panie, miała k'temu
Tak dobry powód i cel tak zbawienny,
Że to oddala od niej wszelki zarzut.
Król Lir. Przekleństwo moje niech ją wiecznie ściga!
Regana. O, Panie, jesteś stary; władze twoje
Już dobiegają mety: powinienbyś
Dać się prowadzić i kierować komuś
Z świeższym umysłem, któryby był zdolny
Dobro twe lepiej, niż ty sam, rozpoznać.
Proszę cię przeto, powróć do mej siostry
I powiedz, żeś ją skrzywdził.