Strona:Król Lir (William Shakespeare) 055.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.
Ks. Kornwalii.Co znaczą te trąby?
(Wchodzi Oswald).
Regana. To trąby mojej siostry: potwierdzają,
Co mi pisała, że wkrótce tu będzie!
(Do Oswalda).
Czy przyjechała twoja pani?
Król Lir.Ten to
Hardy niecnota, zuchwały pyszałek,
Którego buta jak purchatka rośnie
Na płytkim gruncie łask tej, której służy.
Precz z moich oczu!
Ks. Kornwalii.Co Wasza Wysokość
Raczyła mówić?
Król Lir.Kto mojego sługę
W dybach osadził? Spodziewam się przecie
Żeś ty, Regano, o tem nie wiedziała.
(Wchodzi Goneryla).
Co widzę? O, wy litościwe bogi,
Jeśli sprzyjacie starcom, jeśli wasze
Łaskawe rządy cenią posłuszeństwo,
Jeżeli sami jesteście starymi,
To się ujmijcie za mną i ześlijcie
Znak współudziału swego w mojej sprawie.
(Do Regany).
Czy się nie wstydzisz, patrząc na tę brodę?
I ty ją bierzesz za rękę, Regano?
Goneryla. Dlaczegożby mię za nią brać nie miała?
Cóżem ja, Panie, uczyniła złego?
Nie wszystko bywa złem, co nierozsądek
Za złe uważa, dziecinność złem mieni.
Król Lir. O, moja piersi, z jakiegożeś kruszcu,
Żeś jeszcze cała? — Jakim się sposobem
Mój człowiek dostał w dyby?
Ks. Kornwalii.Jam go, Panie,
Kazał w nie wsadzić; lecz postępki jego
Zasługiwały na surowszą karę.
Król Lir. Waćpan się tego dopuściłeś? Waćpan?
Regana. Proszę cię, miły ojcze, będąc słabym,
Nie chciej się innym wydawać na zewnątrz.
Jeżeli wrócisz nazad do mej siostry
I będziesz u niej do końca miesiąca,
Połowę świty swojej odprawiwszy,
Sprowadź się potem do mojego domu.