Strona:Król Lir (William Shakespeare) 069.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.
Gloster. Pójdź, Miłościwy Panie. Moje serce
Nie może uledz woli twoich córek.
Choć mi kazały zamknąć bramy zamku
I pozostawić cię na łup tej nocy
Nielitościwej, ważyłem się jednak
Pójść cię wyszukać, bym cię zaprowadził
Tam, gdzie cię czeka ogień i wieczerza.
Król Lir. Niechno pomówię wprzód z tym filozofem.
Co jest przyczyną grzmotów?
Kent.Drogi Panie,
Przyjm tę ofiarę; idź, gdzie cię wzywają.
Król Lir. Chcę wprzód pomówić z tym uczonym Grekiem. —
Powiedz mi, nad czem ty rozmyślasz?
Edgar.Nad tem,
Jak się strzedz wroga i gnębić robactwo.
Król Lir. Pomówmy parę słów na osobności.
Kent (do Glostera). Naglij go jeszcze, aby szedł, milordzie;
Zaczyna mu się w głowie mieszać.
Gloster.Nie dziw.
Wyrodne córki pragną jego śmierci.
O, Kencie, zacny Kencie, ty wiedziałeś,
Że to nastąpi; tyś to przepowiadał,
Biedny wygnańcze! — Mówisz, przyjacielu,
Że się królowi w głowie miesza; wierz mi,
Jam także blizki tego. Miałem syna,
Któregom musiał odtrącić od siebie;
Który na moje życie godził, świeżo,
Teraz nieledwie. Kochałem go; nigdy
Syn nie był droższym ojcu: cios ten, bracie,
Zwichnął mi umysł. Cóż to za noc straszna! —
(Burza nie ustaje).
Zaklinam Waszą Wysokość...
Król Lir.O, wybacz! —
Cny filozofie, chciej nam towarzyszyć.
Edgar. Tomkowi zimno.
Gloster.Idź sobie, człowieku,
Do owej budy tam; trzymaj się ciepło.
Król Lir. Pójdźmyż tam wszyscy.
Gloster.Nasza droga tędy
Łaskawy Panie.
Król Lir.Chyba, że z nim razem;
Nie chcę się rozstać z moim filozofem.