Strona:Król Lir (William Shakespeare) 081.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.
Strasznie pogląda w przepaścistą głębię;
Do jej krawędzi tylko mnie doprowadź,
A zmniejszę ciężar twej nędzy czemś drogiem,
Co mam przy sobie. Tam się już obejdę
Bez przewodnika.
Edgar.Oprzyj się o ramię
Biednego Tomka; on cię poprowadzi.
(Wychodzą).


SCENA II.
Przed zamkiem księcia Albanii.
(Wchodzą: Goneryla i Edmund; Oswald wychodzi na ich spotkanie).


Goneryla (do Edmunda). Witaj, milordzie. — Dziwi mię to bardzo,
Że mój łagodny małżonek nie raczył
Wyjść na spotkanie nasze. —
(Do Oswalda).
Gdzie pan?
Oswald.W domu,
Łaskawa Pani, ale odmieniony
Nie do poznania. Gdym go uwiadomił
O owych wojskach, co wylądowały,
To się uśmiechnął; gdy mu oznajmiłem
Twój powrót, Pani, rzekł na to: »tem gorzej«;
A gdym mu wspomniał o Glostera zdradzie
I o niezłomnej wierze jego syna,
Nazwał mnie głupcem, powiedział, że biorę
Rzeczy na opak. Coby mu powinno
Nie być po myśli, zda mu się przyjemnem,
A co po myśli — przykrem.
Goneryla.W takim razie
Nie potrzebujesz, Edmundzie, iść dalej.
Jest to właściwa mu tchórzliwość ducha,
Odbierająca wszelką przedsiębiorczość.
Krzywd on nie czuje, gdy się za nie śmiało
Ująć potrzeba. Wynurzone w drodze
Życzenia nasze mogą być ziszczone.
Wróć się, Edmundzie, do mojego szwagra.
Przyśpiesz czynione przezeń uzbrojenia