Strona:Król Lir (William Shakespeare) 097.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.
Oswald. Nędzny, zabiłeś mię. — Weź mój trzos, łotrze,
Chcesz li, ażeby ci się dobrze działo,
To ciało moje pochowaj i oddaj
Te listy, które niosłem, Edmundowi,
Hrabiemu Gloster: pytaj się o niego
W angielskiem wojsku. — O, niewczesna śmierci!
(Umiera).
Edgar. Znam ja cię dobrze, usłużny niecnoto;
Z tobą twa pani straciła narzędzie
Wszelkich występków, do jakich jest zdolną.
Gloster. Czy on nie żyje?
Edgar.Siądź tu, panie; spocznij. —
(Do siebie).
W kieszenie jego zajrzyjmy: te listy,
O których mówił, mogą mi wyświadczyć
Ważną przysługę. — (Głośno).
Nie żyje on, panie;
Tylko mi przykro, że jego oprawcą
Nie był kto inny.
(Znalazłszy list, do siebie).
Otóż i są: wybacz,
Szanowny wosku; nie wiń mię, dyskrecyo.
Ażeby odkryć myśl nieprzyjaciela,
Rozdarlibyśmy mu serce; rozedrzeć
Kopertę jego listu, prędzej ujdzie.
(Rozpieczętowywa list i czyta).
»Nie zapominaj, milordzie, o zobopólnych naszych przyrzeczeniach. Nie brak ci sposobności do usunięcia go z drogi; jeżeli ci woli nie zabraknie, czas i miejsce nieraz ci się przyjaźnie nastręczą. Wszystko za nic, jeżeli on wróci zwycięzcą; ja, w takim razie, zostałabym niewolnicą, a jego łoże stałoby się mojem więzieniem. Uwolnij mię od tej ostateczności i zajmij, w nagrodę trudów, opróżnione miejsce przy mym boku.
Twoja (żona chciałabym powiedzieć)
powolna sługa
Goneryla«.
O, nieprzejrzana głębio żądz niewieścich!
Spisek na życie jej zacnego męża;
A substytutem mój brat. — Tu, w tych piaskach,
Pogrzebię ciebie, niefortunny pośle
Krwawych sprośników, a gdy przyjdzie pora,
Stawię ten słodki bilecik przed oczy