Strona:Król Lir (William Shakespeare) 114.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.
Ks. Albanii.Śpiesz, na miłość bogów!
(Edgar wychodzi).
Edmund. On ma od twojej żony i ode mnie
Rozkaz powiesić Kordelię w więzieniu
I zwalić potem winę na jej rozpacz,
Jakoby sama sobie śmierć zadała.
Ks. Albanii. Bogowie, strzeżcie ją! Wynieść go na bok.
(Żołnierze wynoszą Edmunda za scenę. — Wchodzi król Lir, trzymając w objęciach martwą Kordelię; za nim Edgar, rotmistrze i inni).
Król Lir. Jęcz, jęcz, jęcz, świecie! — O, wy wszyscy z głazu!
Gdybym miał wasze oczy, wasze usta,
Wstrząsłbym niebiosa mym jękiem. Już po niej!
Po niej, na zawsze! Umiem ja rozpoznać,
Kto żyje, a kto trup: z niej już trup tylko.
Może się mylę. Podajcie zwierciadło:
Jeśli jej oddech na jego powierzchni
Zostawi jaki ślad, to jeszcze żyje.
Kent. Jestże to koniec świata?
Edgar.Albo obraz
Równej mu zgrozy?
Ks. Albanii.Wszechprzemiany w nicość?
Król Lir. Poruszyło się piórko: jeszcze żyje!
Jeżeli żyje, szczęście to umorzy
Wszystkie niedole, jakie wycierpiałem.
Kent (klękając). Drogi, kochany Panie!
Król Lir.Odstąp! odstąp!
Edgar. To Kent, szlachetny wasz przyjaciel, Panie.
Król Lir. Precz! precz! Przekleństwo wam, zdrajcy, mordercy!
Wszyscyście tacy. Mogłem ją ocalić;
Teraz po wszystkiem! Kordelio! Kordelio!
Zaczekaj trochę. Ha! Co mówisz? Głos jej
Był zawsze słodki, łagodny i cichy,
Nieoceniona rzecz w kobiecie! Nędznik,
Co cię powiesił, zginął z mojej ręki.
Jeden z rotmistrzów. W istocie, on go zabił, Milordowie.
Król Lir. Nie prawdęż mówię? Był czas, gdy na widok
Tego bułata dobytego z pochwy
Truchlano: terazem stary, złamany
Tylolicznymi ciosy. Kto ty jesteś?
Wzrok mi się popsuł, czekaj, zaraz powiem.
Kent. Jeśli fortuna pyszną jest z dwóch ludzi,