Nigdy mój język nie mógł się nauczyć
Słodko pochlebnej mowy; ale teraz,
Gdy wdzięk twój celem, dumne moje serce
Błaga i znagla język do mówienia
Anna spogląda nań z pogardą.
Nie szpeć, o pani, ust swych tym wyrazem
Odpychającym, one są stworzone
Do pocałunków, a nie do pogardy.
Jeśli twe mściwe serce nie przebacza,
Oto dowodny miecz z śpiczastym ostrzem;
Utop go, jeśli chcesz, w tej wiernej piersi
I wygnaj duszę, która cię uwielbia.
Gołoć go daję, oczekując śmierci;
I na kolanach kornie o nią proszę.
Odsłania pierś, Anna mierzy w nią mieczem.
Nie ociągaj się: jamto zamordował
Króla Henryka, ale twoja piękność
Spowodowała mnie do tego. Uderz!
Ja to zgładziłem młodego Edwarda;
Anna zamierza się znowu.
Ale mnie k'temu wiódł twój boski powab.
Anna upuszcza miecz.
Podnieś, aniele miecz, albo mnie podnieś.
Anna. Wstań, obłudniku! choć śmierci twej pragnę,
Nie chcę jednakże być jej wykonawcą.
Gloster. To mi każ z własnej lec dłoni, a legnę.
Anna. Jużem kazała.
Gloster. Wtedy byłaś w gniewie.
Powtórz ten rozkaz, a zaraz ta ręka,
Co przedmiot twojej miłości zabiła
Z żywej miłości ku tobie, zabije
Przedmiot twej wzgardy dla miłości twojej.
Będziesz więc winną obydwu tych śmierci.
Anna. Gdybym twe serce znać mogła!
Gloster. Me serce
Jest w moich ustach.
Strona:Król Ryszard III (Shakespeare).djvu/023
Ta strona została przepisana.