Gloster. Takie to smutne skutki porywczości!
Uważaliście, jak krewni królowej
Pobledli, słysząc o śmierci Klarensa?
O, zawsze oni króla podszczuwali:
Bóg to odpłaci. Pójdżcie, milordowie,
Współczuciem naszem pocieszyć Edwarda.
Wychodzą wszyscy.
Tamże.
Wchodzi Księżna York z synem i córką Klarensa.
Syn. Babuniu, powiedz, czy nasz ojciec umarł?
Księżna York. Nie, moje dziecię.
Córka. Dlaczegoż, babuniu,
Płaczesz i bijesz się w piersi i wołasz:.
»O mój Klarensie! o biedny mój synu!«
Syn. Dlaczego na nas spoglądasz tak smutnie,
I kiwasz głową i zwiesz nas biednemi,
Opuszczonemi sierotami, skoro
Nasz ojciec żyje?
Księżna York. Biedne, lube dzieci,
Błędnie mój smutek tłumaczycie sobie.
Ja ubolewam nad chorobą króla;
Martwi mię jego spodziewana strata,
A nie śmierć ojca waszego: stracony
Byłby żal nad tym, kogo się straciło.
Syn. A więc on umarł! przyznajesz, babuniu?
Stryj król jest temu winien; Bóg to pomści!
Modlić się będę do Niego gorąco,
Aby to sprawił: o nic, tylko o to.
Córka. O, i ja także.
Księżna York. Cicho, cicho, dzieci!
Król Edward kocha was, niewinne dusze.
W prostocie swojej nie możecie dociec,
Kto spowodował śmierć waszego ojca.