Podwórze w zamku Bajnarda.
Wchodzą z przeciwnych stron Gloster i Buckingham.
Gloster. Jakże tam? jakże? Co mówi mieszczaństwo?
Buckingham. Na Przenajświętszą krew Chrystusa Pana!
Mieszczaństwo milczy, jak gdyby mu gębę
Kneblem zabito.
Gloster. Czy im napomknąłeś
O nieprawości Edwardowych dzieci?
Buckingham. A jakże! i o ślubie z ledy Lucy
I tym we Francji przez pełnomocnictwo,
I o niesytej chciwości żądz jego,
I o gwałceniu żon obywatelskich,
I o pastwieniu się jego za fraszki,
I o bękarctwie jego własnem, ile
Że był spłodzonym w takim czasie, w którym
Szanowny jego ojciec był we Francji,
I nie był z twarzy do ojca podobnym.
Poczem skreśliłem im twe rysy, książę,
Będące żywym obrazem ojcówskich,
Tak co do kształtów jak i szlachetności
Odbijającej szlachetność twej duszy;
Przywiodłem wszystkie twe zwycięstwa w Szkocji,
Twą dzielność w boju i mądrość w pokoju,
Twą dobroć, prawość i pokorę: słowem,
Nie pominąłem w ciągu mojej mowy,
Ani dotknąłem pobieżnie niczego,
Co tylko mogło do celu posłużyć.
A gdym orację już wyczerpał, wniosłem,
Ażeby każdy, kto ojczyznę kocha,
Krzyknął: Niech żyje Ryszard, król angielski!
Gloster. I cóż ? czy oni to zrobili?
Buckingham. Gdzie tam !
Boże mi odpuść! nie rzekli i słowa.