— Znalazłem i wydobyłem twą perłę — odrzekł przybysz, — masz ją, — rzekł, dodając osłupiałej Lidji jej klejnot.
A teraz, pójdź ze mną do mego domu, jako moja żona.
Księżniczka stróchłala na widok odnalezionej perły i groźnego lica zwycięzcy. Nie pomyślała ani na chwilę wrzucając perłę do przepaści, że zwróconą jej kiedyś zostanie.
Ale wkrótce powróciła jej odwaga i tamując po raz drugi swe słowo, odrzekła ze śmiechem: — To co mówiłam tydzień temu nad wodą, było żartem.
Wiedziałam, że żaden z panów nie wydobędzie perły, a za nikogo nieznanego, za jakiegoś dziwoląga lub żebraka wyjść nie myślę. Idź, skądeś przyszedł i nie powracaj tu więcej...
Wtedy podniósł laskę swą i ręce nieznany człowiek i falą kropli srebrzystych prysnął w prosto twarz księżniczce, która z głośnym krzykiem odskoczyła ku stojącym obok niej książętom.
Strona:Król morza.djvu/14
Ta strona została uwierzytelniona.
— 12 —