dzili jacyś dziwnie smutni, jaky się czegoś obawiali.
Kiedy nadszedł wieczór i zajaśniały światła, cała wyspa zdała się być zaczarowaną, tak cudnemi blaski świeciły kryształowe okna, tak pięknie odbijały się w wodzie złociste wieżyczki.
Wystrojona w najpiękniejsze szaty usiadła Lidja na tronie i czekała na przybywających wciąż gości.
Naraz stało się coś niespodziewanego. Jak tylko wybiła północ, weszło do sali nieznane jakieś i wielce dziwne towarzystwo.
Ten który prowadził za sobą cały orszak musiał być chyba królem, tak kosztownemi były jego szaty.
Ubiór miał z zielonego jedwabiu, przetykany perłami, na głowie wspaniałą koronę, z ramienia zwisała opończa haftowana perłami.
Szedł dumny i wspaniały, a za nim orszak niewieści.
Kobiety te były blade o jasno błę-
Strona:Król morza.djvu/16
Ta strona została uwierzytelniona.
— 14 —