To mówiąc, powstał i obyczajem królewskim uderzył trzykrotnie Marlot’a płazem szabli po ramieniu. Tom zaczął wypytywać Marlot’a o szczegóły życia dworskiego i o magnatów, udając, że cośkolwiek sobie z przeszłości przypomina.
Marlot był przekonany, że dzięki opowiadaniom jego, król wprędce przyjdzie do samowiedzy, ztąd chętnie odpowiadał na zadawane sobie przez Toma zapytania.
Mały Salomon.
Nazajutrz przybyli reprezentanci wszystkich państw i narodów dla złożenia w imieniu swych monarchów hołdu nowemu królowi Anglii.
Tom przyjmował deputacje, siedząc na tronie, po za którym stojący nie odłącznie lord Hartford, dawał bezustanne wskazówki, co i jak w danej chwili czynić wypada. Barwne kostjumy strojów z początku bawiły go, potem nudziły. Chwila odejścia zebranych ucieszyła go wielce. O drugiej godzinie wyznaczona była zabawa u króla. Krępowanie jednak młodziana przez nieustanny dozór zebranych sług i dworzan znudziły mu wszystkie zabawy. Najbardziej z wszystkiego zajmowała go rozmowa z Marlot’em, od którego wpuszczając co godzinę każdodziennie do swego gabinetu, wywiadywał się o tem wszystkiem, czego wiedzieć zapragnął. Nazajutrz bardzo rano wstawszy, Tom podszedł ku wielkiemu oknu i zaczął wyglądać. Zauważywszy zbiegowisko pośród jadących, zawołał:
— Dokąd idą ci nieszczęśliwi.
— Jeżeli rozkażesz królu — zawołał lord — dowiemy się!