— Powtarzam, że pana nie znam, odpowiedziała Anna.
— Przysięgnij na prawdę i potwierdzenie słów twoich, — zawołał Mayles.
Tu lady Anna zaledwie że dosłyszalnym głosem wyszeptała:
— Uchodź prędzej, na Boga, uchodź bo może być za późno!
Słowa lady były prorocze. W tej chwili wpadła do sali banda żołnierzy, zawiązując z Maylesem bój zażarty.
Niedługo jednak trwała ta nierówna walka, która się ukończyła schwytaniem Maylesa wraz z królem i uwięzieniem obydwóch.
Więźniowie.
Wszystkie cele więzienne były przepełnione. Przyjaciół naszych przykuto do ściany w wielkiej izbie, gdzie znajdowało się do dwudziestu aresztantów młodych i starych.
Królewicz nie mógł wyjść z oburzenia jak śmiano posadzić go do więzienia. Mayles nachmurzył się i milczał.
To wszystko co zastał w zamku, a czego zupełnie nie spodziewał się, pognębiło go. On, który tak nie dawno jeszcze podążał do domu szczęśliwy i wesoły, on który myślał, jak wszyscy będą mu radzi, dostał się wprost do więzienia! Nawet i ta zacna dobra tyle lady Anna nie chciała go poznać.