Strona:Królewicz - żebrak wg Twaina.djvu/108

Ta strona została uwierzytelniona.

wany przezemnie poprzednio na rycerza, otrzymuje godność para Anglii wraz z tytułem i majątkami hrabiego Cantu. Najstarsi z jego rodziny, mają prawo na zawsze zasiadać w obec króla.
Pośród zebranych, znaleźli się również przybyli na uroczystość koronacyjną: Sir Gwidon i lady Anna.
Ci ze ździwieniem nie małem, patrzeli to na króla, to na Maylesa, który wkrótce przyszedłszy do siebie, padł na kolana przed królem, a pochwyciwszy jego rękę i całując ją, zaprzysiągł służyć wiernie królowi.
Spostrzegłszy Gwidona, król strasznie rozgniewany, zawołał:
— Odebrać temu łotrowi godność jego i przywłaszczoną podstępnie cudzą posiadłość, poczem wtrącić do więzienia, gdzie ma pozostawać aż do chwili ogłoszenia przezemnie wyroku.
Sir Gwidona wyprowadzono niezwłocznie.
Rozstąpiono się. Okazał się Tom Canty ciemno bogato ubrany.
Wszedłszy, przyklęknął przed królewiczem.
— Jestem z ciebie niezwykle zadowolony — rzekł król — rządziłeś przez te miesięcy kilkanaście, państwem jak nie można lepiej. Odnalazłeś matkę i siostrę, o których nie zapomnimy.
Tu król, zwracając się do otaczających, rzekł:
— Tom Canty zostaje najwyższym nauczycielem ze wszystkich nauczycieli w przytułku Chrystusowym, prócz tego ponieważ był królem, otrzymuje szczególną oznakę. Proszę, spójrzcie na strój jego, który nikomu innemu nosić nie wolno. Po