Strona:Królowa śniegu (Hans Christian Andersen) 022.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

rysia i zaczęła całować i ściskać wronę tak gwałtownie, że o mało jej nie udusiła.
— Spokojnie! spokojnie! — powtarzała wrona. — Powiedziałam: kto wie! Może — może! — Ale on dawno zapomniał o tobie. I przy tem tak mi trudno mówić twoim językiem. Co innego gdybyś mogła rozmawiać ze mną po wroniemu — wtedybym ci dokładnie opowiedziała wszystko.
— Ach, nie umiem! — z żalem szepnęła Marysia. — Babka umiała dobrze, ale się nie nauczyłam. Czemuż się nie nauczyłam!
— Kra! kra! nic nie szkodzi — rzekła wrona — i tak się rozumiemy. Będę mówić, jak potrafię.
I zaczęła opowiadać:
W tem państwie, gdzie jesteśmy, rządzi bardzo mądra księżniczka. Razu jednego przyszło jej do głowy, żeby sobie wybrać męża. Ale chciała takiego męża, któryby umiał odpowiadać na wszystkie jej pytania, a nie nudnego mruka, co się odezwać nie umie, i tylko udaje pana. — Gdy powiedziała o tem swoim damom dworu, ucieszyły się wszystkie i wychwalały ją za mądry pomysł. Wtedy ogłoszono w gazetach, że każdy młodzieniec, który pragnie ożenić się z księżniczką, może przyjść do pałacu, a jeżeli potrafi odpowiedzieć na jej pytania, może zostać jej mężem.
Oj, żebyś ty wiedziała, co się wtedy działo, jakie tłumy cisnęły się do zamku! Ale cóż, nikomu jakoś się nie wiodło. Na ulicy wszyscy rozmawiali głośno, kłócili się, krzyczeli, obracali językami, jakby mieli za to obiecaną nagrodę, ale ktokolwiek minął zamkowe podwórze, zobaczył straż wspaniałą, postrojoną służbę, wielką tronową salę i piękną księżniczkę, zapominał języka w gębie, stawał jak słup niemy, i zamiast odpowiedzi, powtarzał pytania księżniczki. To naturalnie było bardzo nudne, więc żadnego wybrać nie chciała.