osobiście porwał ów sławny sztandar proroka i on to go wręczył królowi.
Cały rynsztunek rycerski, który w Wiedeńskiej wyprawie służył Rotmistrzowi, jak: hełm, kirys, naramienniki, rękawice, etc. stalowe, złotem nabijane, jak pisze Ferdynand »zdobiły ścianę w jednej z komnat dworu w Zagajewicach (na Kujawach) u Antoniego B. Łowczego Inowrocławskiego, syna Rotmistrza, ze czcią przechowywane w rodzinie, lecz wraz ze dworem zniszczył je ogień w roku 1804«.
Po tymże Rotmistrzu Andrzeju w zbiorach Płowieckich złożony był pamiątkowy bogaty różaniec z liczby tych, które papież Innocenty jedynasty przesłał był starszyźnie rycerskiej, uczestniczącej w odsieczy Wiedeńskiej, oraz rzadki i cenny medal, wybity na pamiątkę rozbicia muzułmańskiego obozu[1].
O owym medalu przechowywanym, jako najcenniejsza pamiątka w ozdobnem, odpowiedniem puzderku, opowiadano nam, że jeden z rodziny, podobno sam właśnie P. Ferdynand B. przywiózł go był z Płowiec do Warszawy dla okazania go kilku zaciekawionym archeologom. Oglądano go też z wielkiem zajęciem, a po odejściu gości, kiedy gospodarz miał go już schować i zajrzał do pudełka, okazało się ono —
- ↑ Medal ten robiony był przez Gdańszczanina Jana Höhne (młodszego), wyobraża Wiedeń oblężony, nad nim półksiężyc rozdzierany przez dwóch orłów koronowanych, z napisem w górze: Nec luna duabus — niżej zaś: Vienna liberta. A. MDCLXXXIII. D. XII Sept. Z drugiej strony popiersie króla Jana III z laurowym wieńcem na głowie i z napisem w otoku: Joannes III. D. G. Rex Poloniarum.