Strona:Kraszewski Kajetan - Ze wspomnień Kasztelanica.djvu/085

Ta strona została uwierzytelniona.

władzy i pożytkiem dla siebie; zanim jednak opuszczę Chełmno, muszę tu wspomnieć o jednym z najważniejszych wypadków dziejów ówczesnych, zaszłym w ostatnim roku mojego tamże pobytu.
Była to epoka najciekawsza na początku obecnego stulecia, rok 1813. Resztki zwycięskiej wszędzie armii Napoleona I, dokonywały swego fatalnego odwrotu z Rossyi; wszyscy przejęci byli ważnością tych wypadków. Do nas doszła wiadomość, że twórca Księstwa Warszawskiego przez Chełmno przejeżdżać będzie; w paradnych więc mundurach z bronią, uszykowani w szeregi przez trzy dni oczekiwaliśmy tego bohatera. Nareszcie, kiedy zbliżyła się jego kareta, zaprezentowaliśmy broń; to zwróciło uwagę cesarza, kazał stanąć i zapytał:
— Co to znaczy? cóż to za wojsko?
— Młodzi kadeci, obrońcy twoi najjaśniejszy panie.
Ukłonił się nam po trzykroć ręką z karety, myśmy go okrzykiem pozdrowili, zapisał coś w pugilaresie i odjechał.
My dumni z tego wypadku, czuliśmy się w obowiązku czuwać nad bezpieczeństwem osoby cesarskiej i przez tydzień przeszło odbywaliśmy z bronią w ręku po drodze patrole. Raz wyszło nas kilkunastu starszych na spacer i ujrzeliśmy pierwszych kozaków, dążących traktem ponad stromymi parowami, w które okolice Chełmna obfitują, a za nimi Baszkirów w ogromnych barankowych czapkach. Gdy jeden z nich, maruder, na zakręcie zatrzymał się, by coś koło konia poprawić,