Strona:Krwawe łzy unitów polskich 016.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Podły! Kat! — zawołali unici. — Wstydź się znęcać się nad słabym starcem! Pan Bóg cię ukarze!
Oficer pienił się.
— Zabierzcie się do tych krnąbrych, opornych sług rzymskiego papieża! — zawołał do swoich żołnierzy. — Pokażcie im, kto mocniejszy, — oni, czy my!
Jak stado głodnych wilków rzucili się żołnierze rossyjscy na unitów i bili ich kolbami karabinów, nie oszczędzając kobiét, ani dzieci. Padali na ziemię starcy, dorośli włościanie, chłopcy; padały kobiéty zamężne, dziewczęta i dzieci. Nie płakały niewiasty, kwiliły tylko dzieci.
Bijąc kolbami unitów i unitki, wrzeszczeli żołdacy:
— Poddajcie się, bądźcie posłuszni najjaśniejszemu carowi, róbcie to, co wam każemy, bośmy mocniejsi od was!
Moc żołnierska nie przeraziła bezbronnych unitów. Znosili bez jęku okrucieństwa. Milczeli.
Ich milczenie podrażniło jeszcze bardziéj oficera.
— Nahajki, nahajki! — zawołał.
Jakiś łotr, Klimienko, podjął się téj dzikiéj, nikczemnéj roboty, bił nahajką unitów, póki nie pomdleli. Sto, dwieście, trzysta, nawet czterysta uderzeń spadało na grzbiety prześladowanych unitów. Zemdlonych, pozbawionych przytomności cu-