Strona:Krwawe łzy unitów polskich 032.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Jadą! jadą już!..
— Któż jedzie? — zapytał drugi.
— Ktoby inny, jeżeli nie księża!
— Nie widzę ich.
— I ja nie widzę, ale słyszę!
— Słyszysz? Gdzie?
— Nadstaw ucha, a będziesz słyszał.
— Słyszę tylko krzyk dzikich kaczek, które uciekają z jakiegoś mokradła.
— Uciekają, bo ich księża spłoszyli. Któżby inny, jak nie oni, brodził w bagnach przed wschodem słońca?
— Prawda, prawda! — cieszył się także drugi opiekun swych współwierców. — Trzeba budzić naszych.
Świt zaczął rozpraszać ciemności nocy i rozwiewać szare mgły, unoszące się nad bagnami i jeziorami.
— Wstawać! wstawać! — rozkazywali przewodnicy. — Nabożeństwo zacznie się wkrótce!
Przebudzeni pielgrzymi przecierali oczy i zrywali się szybko z ziemi.
Wszystkie oczy zwróciły się w stronę namiotu, w którym znajdował się ołtarz. Szerokiém kołem otoczyły namiot kobiéty z dziećmi. Za niemi stanęli mężczyźni poszeptując zcicha.
Nagle zamilkło koło męzkie i żeńskie i padli wszyscy na kolana. Bo oto z namiotu zsunęły się zakrywające go kilimy i odsłoniły ołtarz i kapłana, który piął