Strona:Krwawe drogi.djvu/009

Ta strona została uwierzytelniona.
ORZEŁ BIAŁY

W piwnicach starożytnych przyległ ptak, co kiedyś wspaniałymi kręgi krążył nad Polską.
Żyje, ale tknięty letargiem, karmu pozbawiony. Ta bowiem jest przyczyna snu jego, iż zapomniany, z dawien dawna nie otrzymał ofiary należnej z krwi własnych dzieci.

lecz orzeł biały próżno dziób swój żałośnie otwierał i szczękał szczękami spragniony.
Sił mu nie stało, usnął, zapadł w sen twardy, wiekowy.
Minęły lata, dziesiątki lat, pół wieku...
Zapomniały dzieci o swym rodzicu i słuch o nim zatracił się w sercach polskich.
Śpiewali „Jeszcze Polska nie zginęła“, ale śpiewali ustami, nie czynem. Serca ich stały się w niewoli puste i smutne, jak grób.
Na grobie tym nieraz płakali krwawo najlepsi w narodzie.
Ale jest w Polsce tradycya, w głębokościach serc utajona, iż co pokolenie danina z krwi polskiej musi być złożona orłowi, by nie umarł. Albowiem wiedzą o tem serca głębokie i myśli dalekie, iż w otchłani czasów niema się stać,