Strona:Krwawe drogi.djvu/059

Ta strona została uwierzytelniona.
CHWILA DZIEJOWA

Cierpienie wchodzi w dom każdy, we wszystkich sercach ból zamieszkuje. Dusze struchlałe trwożnie gną się pod ciężarem wojny, która losy nasze niesie w swem łonie. Niemiłosierna jest wojna, jak żywioł, prący tam, dokąd pędzi go wola jego własna, nikomu nieznana.
Czy dlatego mamy być jak owi niewolnicy miażdżeni kołami rydwanu władcy?
Czy mamy trwać biernie, jak widzowie, których zabija kula zabłąkana?
Czy nie zerwał się w imię sprawy — Legion?
Oni giną i trwają i walczą i krwawią się dla ciebie — narodzie.
Narodzie! Narodzie!
Rozbili twe okowy rycerze, czemu nie chwytasz za broń przeciwko ciemięzcy?
Krótko bije i szybko przemija godzina! Abyś zaś, jako bywało, nie ocknął się — za późno...!
Młódź okrzykiem „naprzód“ wzywa cię z okopów i z gór — to serce ziemi polskiej, przepełnione wiarą w dobry kierunek ścieżki, na którą wstąpiło. Tajemnicą jest treść dzie-