Najpierw wpadł patrol kozacki. Trzech z karabinami w rękach, skuleni na siodłach, jak Tatarzy, cwałowali galopem... od Stryjskiej rogatki, przez Gródecką, na ratusz. Stanęli. Wyprostowali się, strzelają okiem tu i tam... Cisza tragiczna wielkiego miasta w biały dzień. Ulice wymarłe. Okna pozamykane, bramy zatrzaśnięte, nigdzie człowieka. Cisza pełna trwogi, rozpaczy śmiertelnej, łkania... Patrol odwrócił się i pędem pogonił w stronę, skąd nadjechał.
Czyżby?...
Niestety!
W kilka godzin potem nadchodzą już sotniami, pułkami, dywizyami...
Kwiaty na siodłach, czapkach, na karabinach, rozhukana pieśń na ustach.
Dnia 3 września 1914 roku zajęli Lwów żołnierze jego Cesarskiej Mości Cara Mikołaja II.
Jęk wionął od Lwowa po Tatry, a odbiwszy się o sine kamienie Gewontu, płynął dalej — jęk — wieść żałobna, niewiarygodna,
- ↑ Z powodu odebrania Lwowa Rosyi dnia 22 czerwca 1915 r.