Strona:Książka do nabożeństwa O. Karola Antoniewicza.djvu/181

Ta strona została skorygowana.
169

bie? O Jezu mój drogi! czyż to być może, aby widok męki Twojéj, nie wzruszył serca mego do żalu, pokuty i poprawy? Brzydzę się sam sobą, wstyd mi że żyję, nie śmiałbym już ani spojrzeć na Ciebie, ani przemówić do Ciebie, gdybyś mi sam do tego nie dodawał odwagi; bo patrząc na Ciebie to wszelka bojaźń ustaje, żal tylko głęboki, napełnia serce moje. Rzucam się do stóp tego krzyża do którego przybiły Cię grzechy moje, zbliżam się do Ciebie, ale nie już jako krzyżownik ale jako pokutnik, ze łzami memi, z boleścią moją, z postanowieniem wyrzeczenia się (tu uczyń postanowienie wyrzeczenia się tego grzechu w który najczęściej wpadasz a który jest jakby początkiem wszystkich innych) nieprawości mojéj. To nabożeństwo niechaj będzie początkiem poprawy mojéj, ale że bez łaski Twojéj nic dobrego uczynić nie mogę, dopomóż mi abym to nabożeństwo dobrze odprawił, a poznawszy Twoją miłość i cierpienie, nauczył się kochać i cierpieć! O Matko bolesna pod krzyżem stojąca, pozwól mi z tobą stanąć pod krzyżem, na rozpamiętywanie Syna Twego męki, i boleści serca Twego!