z upadku swego i w pokorze i milczeniu, tą ciężką szedł daléj drogą! Ty upadniesz i gniewem i narzekaniem miotasz na Boga i ludzi, a kiedy powstaniesz, to już nie naprzód, ale wstecz się cofasz. O spojrzyj na upadek i powstanie Chrystusa, i na twój własny. Upadasz grzechem i cieszysz się w upadku twoim, upadasz w cierpieniu i narzekasz, upadek pod krzyżem cierpienia nie straszny, ale upadek pod ciężarem grzechu? poznaj to i zawołaj z upokorzonego serca:
O Jezu mój! Ty upadasz z miłości ku mnie, abyś mnie zbawił, a ja upadam abym się potępił. O ileż to ze wstydem i żalem takich upadków bym mógł naliczyć! A Tyś mnie zawsze podźwignął, ale czy na to abym Cię na nowo i jeszcze bolesniéj obrażał? Czyż dlatego żeś Ty nieskończenie dobry, ja w złości mojéj uporczywie trwać będę. Czyż za to że ty mnie kochasz, ja ciebie nienawidzić będę! Niechaj upadam pod krzyżem, pracy, ubóstwa, prześladowania, ale niechaj nie upadam pod krzyżem rozpusty, próżniactwa i bezbożności. O Panie Jezu Chryste, broń mnie od takiego nieszczęścia, trzymaj mnie abym nie upadł, podźwignij mnie abym powstał. Chcę krzyż Twój nosić w sercu mojem, abyś Ty mnie nosił w sercu Twojem.
Strona:Książka do nabożeństwa O. Karola Antoniewicza.djvu/190
Ta strona została skorygowana.
178