są początkiem, i chciał nam dać przykład jak się w cierpieniach zachować mamy! Trwożył się i lękał w ogrojcu Zbawiciel i mówił: smutna jest dusza moja aż do śmierci, abyśmy w podobnym razie, wewnętrznéj trwogi, nie poddawali się rozpaczy, ale w modlitwie szukali uspokojenia; prosił tenże Zbawiciel o oddalenie kielicha męki, ale zawsze poddając wolę swoją pod wolę Ojca swego, abyśmy także prosząc o uwolnienie od cierpień doczesnych poddawali się jednak zawsze pod wolę boską! Chrystus Pan upadł pod krzyżem i powstawał i szedł naprzód bolesną drogą, abyśmy upadłszy pod ciężarem krzyża przeciwności, nic sądzili rozpaczliwie że wszystko dla nas stracone ale zebrawszy siły podźwignąwszy się szli dalej ciężką przeznaczenia drogą. A jeśli upadniemy pod ciężarem grzechu, powstali żalem i pokutą! Bo kto nie chciał nosić krzyża w miłości, niechaj go nosi przynajmniéj w pokucie i żalu. A my jak nosimy krzyż nasz? Podobnoć źle! zawołajmy więc z upokorzonego serca:
O Panie Jezu Chryste naucz mnie jak mam krzyż dźwigać, a kiedy upadnę podaj rękę do powstania. Tyś go nosił w cierpliwości, a ja w gniewie, Ty w łagodności i cichości, a ja w szemraniu i narzekaniu.
Strona:Książka do nabożeństwa O. Karola Antoniewicza.djvu/204
Ta strona została skorygowana.
192