żalu, ani żądzy nie ma za rozkoszami, które sercu sprawia prawdziwa miłość Jezusa i Maryi. Nigdy taki nie posiadał w sercu swojém Jezusa nigdy nie uznał Maryi za Matkę - i dlatego téj największej straty, tego największego nieszczęścia ani czuje. Ale kto raz pokochał Jezusa, kto raz poznał błogosławieństwo posiadania Go w sercu, kto raz zakosztował téj słodyczy - ach, taki boleśnie uczuje i stratę - taki za najnieszczęśliwszego poczytywać się będzie, utraciwszy Jezusa ukochanego. Cóż może być porównaném z taką stratą ach zapewne ani utrata majątku, ani sławy, ani zdrowia. Ach! ztąd poznajmy, jaka to okropna była boleść Maryi - jaki to ostry był ten trzeci miecz boleści, który przebił serce Matki najczulszéj, gdy w Jerozolimie utraciła, zgubiła Jezusa (z którym dotychczas ciągle złączoną była) i przez trzy dni Jego widoku pozbawioną została. I to jest trzeci miecz boleści, nad którym dziś się zastanówmy. Marya z oblubieńcem swoim św. Józefem i z maleńkim Jezusem, co rok z Nazaret pielgrzymowała do Jerozolimy na święta Wielkanocne. Otóż razu jednego, gdy Jezus miał lat 12, udawszy się do tego miasta - po skończonych obrzędach wychodzi z kościoła aby do domku swego powrócić, i nie widzi przy sobie Jezusa - sądziła, że był z kre-
Strona:Książka do nabożeństwa O. Karola Antoniewicza.djvu/330
Ta strona została przepisana.
318