Strona:Książka do nabożeństwa O. Karola Antoniewicza.djvu/331

Ta strona została przepisana.
319

wnymi. Ale wróciwszy do Nazaretu, widzi, że Syn Jéj najdroższy nie był tam. Ach! zgubiła Marya Jezusa, zgubiła Matka najczulsza Syna ukochanego. O któż opisze żal, bojaźń, boleść téj Matki! Nie czeka, nie namyśla się, nie traci ani jednej chwilki - ale z Oblubieńcem swoim spieszy, spieszy napowrót - spieszy na szukanie Syna swego. Tłumy ludzi powracały gościńcem z Jerozolimy do domów swoich. Słyszy Marya radośne pienia, śmiechy, rozmowy - widzi rozweselone wokoło siebie twarze - ach! Ona jedna z zakrwawioném sercem, łzami zalana nie ma pociechy, nie ma żadnéj radości. Staje przed wszystkimi, składa błagające ręce- pyta każdego. „Ach! miejcie litość - miejcie miłosierdzie nad Matką najnieszczęśliwszą - powiedzcie, powiedzcie mi gdzie jest Syn mój? - czyście nie napotkali po drodze Jezusa mojego?“ Ale oni, nie bardzo się troszczyli o to, zimno i krótko odpowiadając Jéj: „Co nam do Twego Syna - albo my Go znamy? - kiedyś Go zgubiła, szukaj Go sobie teraz.“ I znowu śpiewając i śmiejąc się, szli swoją drogą. Ach nikt - nikt z tylu ludzi nie znalazł się, któryby Maryę pocieszył - nikt, któryby Jéj dopomógł w szukaniu zgubionego Jezusa. Wchodzi do Jerozolimy, przedziera się przez tłumy ludzi, wpada łzami zalana do kościoła, rzuca