okiem trwożliwém wokoło siebie - i widzi, widzi Syna swego nauczającego ludzi. Ach ta boleść, którą Marya przez to zgubienie Syna swego doznała, była może największą - miecz ten był może najostrzejszym, który przebił serce Jéj - bo przy innych boleściach miała Jezusa przy sobie - a z Jezusem cierpieć, ach to taką ulgę sercu przynosi - ale tu cierpiała Marya sama, cierpiała bez Jezusa. O jako te trzy dni długie - dłuższe nad trzy wieki Jéj się wydały! Dni żalu, łez i goryczy - a z nikąd żadnéj pociechy! Bo któż mógł Maryą pocieszyć, kiedy źródło wszelkiéj pociechy, dla Niéj płynąć przestało - któż mógł ją pocieszyć, kiedy jedyną pociechę swoją straciła? Błogosławiona Benvenuta - mając wielkie nabożeństwo do Najświętszéj Maryi Panny bolesnéj i chcąc podzielać w sercu swojém wszystkie Jéj boleści, prosiła raz gorąco Maryi, aby jéj dozwoliła - i tę boleść, którą czuła w zgubieniu Syna swego podzielić. Okazała się jéj Najświętsza Marya Panna, trzymając na ręku dzieciątko Jezus- Benvenuta zachwycona widokiem tego Boskiego dziecięcia, zapomniała od radości niepojętéj o co prosiła - ale wtem znika z oczu jéj to dziecię. Benvenuta taką uczuła boleść widząc się pozbawioną tego widoku, że błagała Maryi, aby ją pocieszyła, bo inaczéj od żalu
Strona:Książka do nabożeństwa O. Karola Antoniewicza.djvu/332
Ta strona została przepisana.
320