Strona:Książka do nabożeństwa O. Karola Antoniewicza.djvu/373

Ta strona została przepisana.
361

błogosław ją za każde słowo, które jej usta do mnie przemówiły. O nie daj abym zasmucił duszę jéj, zasępił oko jéj, zranił serce jéj. Moje życie Tobie i jéj należy. Dziś dzień narodzin Jéj; w tym dniu odnawiam moje wszystkie postanowienia na przyszłość, odnawiam wszystkę boleść na przeszłość. Jeźlim nie był dobrém dzieckiem, Ty i Ona przebaczcie mi; żebym był dobrém dzieckiem Ty i ona błogosławcie mi. I spieszy dziecko ze łzami w oczach w objęcie Matki i rzuca się na jéj serce i podnosi te oczy ku niéj, i błagającém milczeniem na pół otwarte zdają się przemawiać usta. Mamo! ja słów nie mam, ale czytaj w tych łzach. Ty je zrozumiesz, połóż dłoń Twoją na głowę moją, przytul serce moje do serca Twego, abyś poznała jak gorąco bije, jak gorąco kocha; pozwól niech się rzucę do nóg twoich; niech je gorącymi rozgrzeję pocałunkami, abyś poznała, że żałuję. Nie śmiem wymówić tego słowa: kocham, ale z głębi rozrzewnionéj powtarzam duszy: żałuję, przepraszam, obiecuję, przyrzekam. Powtórz, powtórz te słowa: przebaczam za przeszłość, wierzę na przyszłość. Kocham! - I przyciśnie matka dziecko do serca i wycałuje łzy z ócz jego i usta do ust przytuli i skłoni głowę ku niemu i położy błogosławiącą dłoń