Strona:Książka do nabożeństwa O. Karola Antoniewicza.djvu/54

Ta strona została skorygowana.
42

i szedłem ciernia dla Ciebie splatać z dumnych i rozpustnych myśli moich!
O Jezu najcierpliwszy! ile razy przechodziłem koło krzyża Twego i widziałem te rany nóg i rąk Twoich, tę głęboką serca Twego ranę, na ten widok zamykałem serce moje. Ogień miłości serca Twego nie roztopił lodu obojętności serca mego! A to serce przyjmowało z radością świat i czarta, tylko Ciebie kochać i przyjąć nie chciało! Ćwiczyło się w miłości nieporządnéj siebie i ludzi, tylko miłość Twoja obcą mu była. I odwracałem się od krzyża Twego i szedłem krzyżować Ciebie grzechami serca mego!
O Jezu najpokorniejszy! Tyś znosił te zniewagi odemnie, najnędzniejszego ziemi robaczka, Tobie wyrządzone; Tyś mnie nie złamał, nie starł w sprawiedliwéj zapalczywości gniewu Twego: Tyś nie wtrącił do piekła, na które już tyle razy zasłużyłem; Tyś nie odwrócił odemnie oblicza Twego, Tyś nie ściągnął rąk Twoich, Tyś nie zamknął serca Twego, Ty chcesz, abym się nawrócił do Ciebie. O Panie! ta jest i moja wola, i innéj odtąd woli nie mam, ani mieć pragnę! Twoim jestem, o Panie! zbaw mnie! O Panie! Tobiem w ofierze dał siebie całego; już nie moją, ale Twoją jestem własnością; a com ci raz dał, o Panie! tego więcéj