Strona:Księga godzin (Rilke).djvu/016

Ta strona została uwierzytelniona.

To wyczytuję w Twojem Słowie
i w gestów ogromnej historji,
któremi ręce Twe na bytu glorji
sklepiły się, znaczące, mądre, wrzące.
Tyś cicho rzekł: umierać — głośno: żyć —
i powtarzałeś wciąż na nowo: być.
Ale przed pierwszą śmiercią przyszedł mord.
I wtedy pękł Twój źrały[1] krąg w połowie
i poszedł wrzask wśród hord
i porwał głosów mrowie,
co się dopiero zbierały,
aby Cię głosić,
aby Cię nosić,
Ciebie, Most wszelkiej otchłani —

I co odtąd bełkotały,
to są kawały
dawnego Twego imienia.


  1. Przypis własny Wikiźródeł dojrzały.