i może być użytą do jedzenia. Jeżeli pragniemy, by wątroba była większą, wtedy zostawiamy przy niej żółć i serce i kładziemy wszystko na trzy dni do wody, którą co rano i wieczór zmieniamy, w tym wypadku jednak serca spożywać już nie wolno. Z łapek trzeba zgnieść pazurki. Głowę rozcinają wzdłuż i miażdżą dziób, następnie wyjmujemy mózg, oczy i dwie cienkie kości, które są w dolnej szczęce. Obcinamy również koniec języka. Z gardła musi być wyjętą tchawica, a główna żyła, która ciągnie się od miejsca zarżnięcia aż do krtani, powinna być ostrożnie wyciętą za pomocą noża, który ją ciągle, coraz dalej od mięsa oddziela. Skrzydła łamie się i odrzyna z przodu ich mały kawałek, by krew łatwiej ściekła. A potem wszystko kładzie się do wody i koszeruje jak każde inne mięso, oprócz wątroby, która wymaga specjalnego traktowania. Wątrobę soli się na ruszcie nad węglami, później zaś trzeba oblać ją zimną wodą, jak i resztę mięsa. Wątroba powinna tylko przez kwandrans leżeć na ruszcie i ten czas ustawicznie musi być poruszaną. Wołowe, cielęce i baranie kiszki, a także i mózg muszą być przez dość długi czas przemywane wodą i górną cienką skórkę nader ostrożnie zdjąć należy, przy śledzionie robi już to sam rzeźnik.
Gospodynie, które często piec potrzebują, jak się to zwykle zdarza na prowincji, gdzie niema cukierni, mogą sobie przygotować masło na zapas. Tak samo masło, które nie ma dobrego smaku i którego dla tego nie używa się do smarowania, może być zdatne do pieczenia. Takie masło kładzie się na patelnię, albo do rondla, jeżeli jest go bardzo dużo, i stawia się na wolnym ogniu, ponieważ dość długo musi się spokojnie gotować. Nie wolno, by stało się brązowem, ponieważ wtedy traci swe zalety; nie trzeba również zbierać szumowin, ale gdy te ostatnie zastygną z wierzchu w skórkę, wtedy trzeba je ostrożnie zebrać łyżką od szumowin. Sól i inne zanieczyszczenia padają na dół. Jeżeli