rozleją. Tak niech rosną choćby dwie godziny. Jeżeli przy rośnięciu przechyli się który pączek na bok, trzeba go zręcznie przewrócić na drugą stronę.
Z pozostałem na misce ciastem robić to samo, poczem w rądlu płaskim i dość szerokim rozpuścić pół na pół smalcu z fryturą tak, aby go było najmniej na dwa cale wysoko i na tłuszcz dobrze rozpalony kłaść prędko pączki, wyrośniętą stroną do smalcu, ale tylko tak, aby trochę miejsca między nimi pozostało wolnego. Po włożeniu pączków przykryć rądel pokrywą, a jak się zrumienią z jednej strony, obrócić widelcem na drugą i już nie przykrywać, przez co każdy pączek dostanie środkiem białą obrączkę. Pączki usmażone wyjmować na bibułę łyżką przetakową i póki jeszcze gorące, posypać każdy cukrem z wanilją, ułożyć na półmisek i postawić w ciepłem miejscu, aby nie ostygły. Przy smażeniu dwie osoby powinny być czynne, jedna niech smaży, a druga niech pączki podaje, zbiera i cukrem posypuje. Nie trzeba pączków smażyć na zbyt gwałtownym ogniu, bo się po wierzchu zanadto zrumienią, a w środku będą surowe. Pączki ładnie usmażone powinny mieć kolor jasny i obrączkę. Smalcu powinno być zawsze w rądlu tyle, aby pączki w nim pływały; inaczej smażą się brzydko i robią się płaskie, trzeba zatem na ciasto z 1½ litra mąki przygotować tłuszczu z 1½ kgr., dużo go wprawdzie pozostanie, ale mniej brać nie można. Z 1½ litra mąki powinno być pół kopy średnich pączków. Robota koło nich zajmie od początku do końca około 5 godzin czasu. Pączki można smażyć na poczekaniu i podawać świeże, lub też na jakiś czas wcześniej usmażone, można odgrzać pod blachą, wstawiwszy je tam na kilka minut z półmiskiem.
Dwa litry mąki rozczynić na misce 3 łutami drożdży rozpuszczonych w kwaterce letniego mleka. Dodać jeszcze półtorej kwaterki letniego mleka i dać w cieple wyrosnąć. Poczem wlać 6 jaj całych dobrze rozbitych, kwaterkę sklarowanego masła, wsypać pół łyże-