żyć dosyć cebulki, zielonej pietruszki z drobno usiekanymi szampionami. Wyłożywszy na blachę, podlać rozpuszczonym buljonem, przekładać na tem kotlety, poprószyć tartą gałką muszkatołową i odsmażyć z tem wszystkiem szybko na obie strony. Poczem zrobić spory kawałek masła śledziowego lub sardelowego, dodać do niego z trzy lub cztery surowe żółtka i wymięszać to masło razem z tem, na czem się kotlety smażyły. Wówczas powycinać masłem wysmarowany papier takiej wielkości, aby można kotlet weń obwinąć, nałożyć na każdy kotlet poprzedniego farszu, zacisnąć cytryną, zawinąć w papiery, ułożyć na blachę i wsadzić na 10 minut w piec dosyć gorący. Gdy papier na nich pożółknie, wydać na stół tak, jak są, a osobno można podać sos angielski.
Pokrajać cielęcinę w cienkie plastry, jak na zrazy, zbić lekko, aby się zbytecznie nie rozleciała, posypać solą i pieprzem i włożyć w rądel w gotujące się, ale jeszcze nie rumiane masło. Gdy się zarumienią po obu stronach, wycisnąć trochę cytryny, wsypać tartej bułki, włożyć dla delikatności smaku pół łyżki młodego masła, rozgrzać z tem już tylko mocno i na stół podać.
Usiekać drobno spory kawał cielęciny, dodać trzecią część łoju, pszenną bułkę, wymoczoną w mleku i wyciśniętą, szczyptę utłuczonego muszkatołowego kwiatu i tyleż pieprzu. Zmięszać wszystko, wbić dwa jaja, trochę usiekanego zielonego szczypiorku, i zrobić okrągłe płaskie zraziki. Wysmarować masłem pokrywę, ułożyć zrazy, pokropić cytrynowym sokiem i przed wydaniem smażyć. Skoro zbieleją, przewrócić na drugą stronę, podlać trochę buljonu i wysadzić.
Zamiast szczypiorku można użyć trochę podsmażonej cebuli.