dzią, nie trzeba im żałować napoju. Nadzwyczajnie tyją od grochu. Przy tuczeniu trzody chlewnej ważną jest okolicznością częste chłodzenie, co zapobiega wytrawieniu tłustości i mocno sprzyja powiększeniu się masy ciała. Uskutecznia się to kwaśną i chłodzącą żywnością, pławieniem, kąpaniem, albo wreszcie polewaniem wieprzy.
Chleb pieczony z jednej części żytniej i dwóch części jęczmiennej mąki przewyższa pożywnością wszelkie inne pokarmy. Chleb taki upieczony suszy się w piecu, a do karmienia moczy się w wodzie na gęstą zupę. Ziemniaki dają wiele mięsa, ale mało słoniny. Szczególniej zaś tuczą kartofle, kiedy są mięszane z zbożem śrutowanem lub grochem moczonym, wtenczas gdy ta mięszanina sama przez się przefermentuje i skwaśnieje.
Tuczniki powinny siedzieć w ciemności i kwiku drugich nie słyszeć, a koryta powinny być utrzymywane jaknajczyściej.
Wieprze podczas tuczenia często zapadają na zdrowiu. Zapobiegając temu, należy przez pierwsze 9 tygodni dawać im pół łuta antymonu z mąką i wodą, albo z mlekiem kwaśnym; gdyby tego same nie chciały przyjmować, wlewać im do gardła. Niektórzy uważają, iż dwa lub trzy razy powtórzone lekarstwo to wystarczy.
Często się też zdarza, że tuczące się wieprze tracą apetyt. Przyczyna tego zwykle leży albo w nieczystości koryt, albo w zbytecznie podawanem jadle; w pierwszym wypadku dbać trzeba o czystość koryt, w drugim wstrzymać się przez 24 godzin z pokarmem, a gdyby i to nie pomogło, przywraca apetyt owies gotowany z solą. Jako ostateczny środek na przywrócenie apetytu można dać po pół łuta ciemierzycy zagniecionej w cieście z mąki i wody, albo też saletry na koniec noża stołowego z kwaśnym mlekiem.
Podczas lata całe niekiedy trzody chorują na zapalenie gardła i na krosty jęczmieniem zwane, na co wiele świń zdycha. Kiedy panują słoty dostają świnie parchów, sierć im wypada czyli gnije, popadają w suchoty i rozmaite inne choroby. Ponieważ te i podobne